Panie Burmistrzu: zwracam się do Pana z zapytaniem na temat artykułu jaki przeczytałem ostatnio w jednej z gazet. Czy to prawda, że wpadł Pan na genialny pomysł rozpisania referendum na temat basenu czy pływalni w Lublińcu? Proszę mi przypomnieć, czy aby taki postulat nie znajdował się już w Pana programie wyborczym? Bo jeśli alzheimer tak bardzo mi nie doskwiera to głosowałem na Pana między innymi przez tę obietnicę. Rządzi Pan już miastem od ponad dekady, obiecał Pan coś w programie, a teraz chce Pan marnować pieniądze miasta na śmieszne referendum, żeby w spektakularny sposób rozpocząć kampanię wyborczą? Czy może się mylę? Można by to nawet nazwać nową jakością w polityce: obiecujemy, nie robimy 10 lat i w roku wyborczym pytamy ludzi o zdanie czy na pewno chcą tego co im obiecałem, bo może się rozmyślili. Proszę o wyjaśnienie mi tego istnego paradoksu i przyczyn dla których uważa Pan, że kosztujące grube pieniądze referendum jest potrzebne akurat w tej sprawie. Może niech Pan lepiej spyta ludzi w referendum co sądzą o pracy straży miejskiej, rynku miasta albo o Pańskim "dziele" w Parku Grunwaldzkim?
Szanowny Panie Michale,
Tak, to prawda, że w 2006 roku obiecałem budowę nowej pływalni. Jest to jedyna obietnica z mojego ówczesnego programu wyborczego, której dotąd nie udało się zrealizować. Były ku temu konkretne i uzasadnione powody. Gdybym nie działał rozsądnie, mógłbym na upartego postawić na swoim i zrealizować tę inwestycję. Zapewniam jednak, że wówczas dzisiejszy obraz naszego miasta, jak również budżet Lublińca, wyglądałby zupełnie inaczej. Pewnie więcej byłoby też przeciwników tej inwestycji.
Żeby przybliżyć Panu moje stanowisko w tej sprawie, muszę odnieść się do czasu, kiedy zostałem burmistrzem Lublińca. Swoją pracę rozpocząłem 5 grudnia 2006 roku. Od razu przystąpiłem do głębokiej analizy spraw, którymi wówczas Urząd Miejski się zajmował. Zapoznałem się z budżetem miasta i - co ważne - odbyłem cykl spotkań z mieszkańcami w poszczególnych dzielnicach Lublińca. Chciałem poznać potrzeby mieszkańców i przyznam po latach, że to pierwsze zderzenie z rzeczywistością otworzyło mi oczy, jak wiele spraw ważnych dla mieszkańców było do tej pory przez Urząd w ogóle nie poruszanych. Wówczas zdałem sobie sprawę, że dla przeciętnego Kowalskiego ważniejsza od budowy basenu jest droga i chodnik przed domem. Wielkim problemem były wówczas korki w mieście, ponieważ cały ruch tranzytowy od strony Opola i Częstochowy szedł przez centrum miasta. Aby odciążyć miasto uznałem, że w pierwszej kolejności konieczna jest budowa trasy śródmiejskiej i przebudowa całego układu drogowego miasta. Powstał drugi etap obwodnicy.
Na przestrzeni ostatnich 10 lat zmodernizowaliśmy ponad 70 ulic. Może na Panu ta liczba nie robi wrażenia, ale mam świadomość, że na tle innych polskich miast Lubliniec w tym zakresie przeszedł prawdziwą rewolucję. Zakres prac modernizacyjnych i wysokość środków poniesiony na miejską infrastrukturę jest imponujący i jest to wartość nieskonsumowana, z której mieszkańcy miasta będą korzystać przez następne długie lata. Ponadto zmodernizowaliśmy miejską bazę oświatową, a w przyszłym roku odbędzie się ostatni remont przedszkola przy ulicy Słonecznej. Dzięki takiej strategii poprawiliśmy bezpieczeństwo w przestrzeni publicznej i estetykę całego miasta. Starsi mieszkańcy odwiedzający nasz Urząd często wracają wspomnieniami do brudnego i szarego Lublińca. Dzisiaj Lubliniec jest jednym z bardziej zadbanych miast w Polsce i nie trzeba o tym fakcie przekonywać osób, które dużo jeżdżą po kraju i mają szeroki pogląd w tym temacie.
Zrealizowaliśmy również program PONE o wartości ponad 10 mln zł, chociaż mogłem z niego zrezygnować, ponieważ zajmowali się nim moi poprzednicy. Uznałem jednak, że obietnice złożone mieszkańcom przez ówczesnego burmistrza należało zrealizować, jeżeli była ku temu okazja i można było otrzymać częściowe dofinansowanie. Program ten był dla budżetu miejskiego bardzo kosztowny i wpłynął na wysokość zadłużenia miasta, które w 2008 roku sięgało aż 48 % /dopuszczalne zadłużenie wynosi 60%/. Musiałem się wówczas tłumaczyć na łamach lokalnej prasy, dlaczego zadłużyłem miasto. Po jednej stronie była grupa zadowolonych z programu PONE mieszkańców, a po drugiej osoby, które punktowały mnie za tę inwestycję. Doskonale pamiętam tytuł jednego z artykułów „Lubliniec- miasto w spirali długów”. Dzisiaj poziom zadłużenia miasta sięga tylko 18%, a w infrastrukturę miejską zainwestowaliśmy około 430 mln zł.
Dokładne sprawozdanie z ostatniego dziesięciolecia mojego burmistrzowania oraz pracy Urzędu Miejskiego na rzecz miasta Lublińca i jego mieszkańców dostępne jest w Nowinach Lublinieckich z dnia 13.01.2017 r, które można pobrać w wersji elektronicznej ze strony www.lubliniec.pl.
Moja propozycja przeprowadzenie referendum w sprawie budowy pływalni nie miała na celu wyłącznie zapytania mieszkańców czy chcą tej inwestycji, ale przede wszystkim, czy mieszkańcy wyrażają zgodę na znaczące ograniczenie innych zadań, które do tej pory w dynamiczny sposób były przez Urząd Miejski realizowane. Proszę pamiętać, że budowa basenu to koszt rzędu 30-40 mln zł czyli 40% naszego rocznego budżetu miasta, który w tym roku wynosi blisko 100zln zł. Po oddaniu inwestycji do użytku co roku z budżetu miasta trzeba będzie przeznaczyć około pół miliona złotych. Proszę pamiętać, że tego typu obiekty miejskie nie są w stanie na siebie zarobić. Budowa obiektu basenu to okres 2-3 lat. Aby udźwignąć ciężar finansowy tak dużej inwestycji, trzeba się liczyć z zamrożeniem na ten czas innych inwestycyjnych przedsięwzięć np. budowy nowych dróg i chodników. Nie bez znaczenia w tym temacie jest sytuacja związana z finansowaniem zadań oświatowych i nową reformą, która przecież nie była planowana. Wręcz przeciwnie, została nam narzucona do wykonania z góry. Mówimy tutaj o wielkich pieniądzach. W 2006 roku na zadania oświatowe z budżetu miasta przeznaczaliśmy niespełna 15 mln zł, a ówczesna subwencja oświatowa z budżetu państwa wynosiła ponad 8 mln zł. W tym roku wydatki oświatowe przekroczą 34mln zł, a z budżetu państwa otrzymamy 15,8mln zł.
Chciałbym również zwrócić uwagę, że nie tylko ja obiecywałem budowę basenu. Opozycyjna większością Rady (przez poprzednie 2 kadencje) też zbierała w 2006 roku podpisy w sprawie budowy nowej pływalni.
Zorganizowanie referendum w tym temacie musi się odbyć za zgodą Rady Miejskiej. Jeżeli radni nie zgodzą się na referendum, wówczas w inny sposób zapytam mieszkańców o ich zdanie. Są na to różne sposoby, z których mam prawo skorzystać.
Szanowny Panie, moja kampania wyborcza trwa całe 4 lata i rozpoczynam ją w pierwszy dzień nowej kadencji realizując obiecane zadania. Nie siedzę przez ten czas z założonymi rękami, tylko wraz z pracownikami Urzędu Miejskiego ciężko pracuję. Wiem, że zawsze znajdzie się ktoś, kto uważa, że można było zrobić coś więcej. Takie osoby zwykle uaktywniają się rok przed wyborami i nie jest to dla mnie pierwsze tego typu doświadczenie. Każdy ma prawo do swoich osądów i racji. Póki co żyjemy w wolnym kraju, dlatego przyjmuję Pana krytyczną opinię na mój temat. Zrealizowałem program wyborczy z 2014 r. już w blisko 90 %. Referendum nigdy nie było częścią mojego programu wyborczego! Jest natomiast narzędziem, z którego można, co nie znaczy, że trzeba, skorzystać.
Szanowny Panie, co do przytyku w kierunku Straży Miejskiej, osobiście oceniam pracę naszych strażników pozytywnie, pomimo że z 14 mundurowych w 2006 roku zostało już tylko 4. Na bieżąco SM podejmuje działania interwencyjne i profilaktyczne, szczególnie w zakresie szeroko rozumianego porządku w mieście. Między innymi dzięki tym służbom, przestrzeń miejska jest bezpieczna i estetyczna. Rozumiem, że ktoś kto łamie przepisy bądź ma problemy z dostosowaniem się do ogólnie przyjętych norm i zasad życia społecznego, może czuć do strażników niechęć. Takie jednostki zdarzają się w każdej społeczności, na szczęście są w mniejszości.
Odnosząc się do tematu rynku przyznaję, że wystąpił w tym roku problem. Osobiście uważam, że bezpieczeństwo mieszkańców jest najważniejsze i mam nadzieje, że po tegorocznych doświadczeniach każda ze stron wyciągnie wnioski na przyszłość.
W temacie parku przypomnę, że decyzję o oddaniu w wieczyste użytkowanie części parku podjęła ówczesna rada miejska, w której wówczas zasiadało tylko trzech „moich” przedstawicieli.
Mam nadzieję, że powyższe informacje przybliżyły Panu powody mojej decyzji. Zdaję sobie sprawę, że osobom, które mają niewielkie doświadczenie w zarządzaniu finansami publicznymi, sprawa wydaje się prosta. Zapewniam jednak, że tak nie jest i że w podejmowanych decyzjach zawsze kieruję się dobrem mieszkańców Lublińca.